30 sie 2011

Centre Pompidou manifestation of Polish plumbers. 2011




















photos by: Aurore Bayle-Loudet


Galeria Niewielka, choć jej nazwa może zmylić niejednego widza i krytyka, nie jest w rzeczywistości galerią sztuki współczesnej. Pod tą nazwą kryją się artyści Maciej Kurak i Max Skorwider. Choć ma adres w Poznaniu, Galerii Niewielkiej bliżej do kolektywu artystycznego niż miejsca wystaw. Stąd też znaczna aktywność poza polskimi granicami. Duet prezentowal prace w Anglii, w Niemczech, ale również na Węgrzech i w Norwegii. Artyści przygotowują również projekt w Belfaście.

W Paryżu, Galeria Niewielka proponuje dwa następujące po sobie wydarzenia: manifestację kilkudziesięciu "polskich hydraulików" przed Centrum Pompidou i wystawę w galerii TREIZE, 113 boulevard Richard Lenoir w jedenastej dzielnicy.
Punktem wyjścia happeningu i wystawy była charakterystyczna architektura miejsca, nazywanego jeszcze za czasów budowy katedrą "Notre Dame od Rurociągów" (Notre Dame de la Tuyauterie). Figura hydraulika nawiązywała do wyrażenia, które zostało spopularyzowane w Polsce i we Francji w 2005 roku podczas debaty dotyczącej konstytucji europejskiej. Artyści wybrali ten frazes, by nawiązać komunikację wizualną z francuskim widzem happeningu, często przypadkowym. W ten sposób artyści stworzyli rodzaj krzyżujących się dialogów miedzy hydraulikiem a architekturą, ulicą i instytucją muzealną (Centre Pompidou miało być muzeum "transparentnym"); obcym przybyszem i stereotypem z nim kojarzonym w kraju, do którego przybywa. Czy obraz polskiej sztuki, który jest rozpowszechniany, odpowiada rzeczywistości? Polska scena eksportowana za granicę ogranicza się do kilku nazwisk, które mocno ograniczają jej obraz we Francji. Pompidou Project nie był więc uproszczoną i naiwną krytyką rzeczywistości społecznej. Projekt wpisywał się w podwójną debatę, różnie interpretowaną w Polsce i we Francji.
Protest "polskich hydraulików", których kolorowe stroje nawiązywały do barw budynku, był dosłowną interpretacją słów prezydenta Georgesa Pompidou, które widnieją na fasadzie budynku: "Sztuka ma dyskutować, ma się sprzeciwiać, ma protestować" (L'art doit discuter, doit contester, doit protester). Rzeczywiście, happening przybrał formę protestu o nieokreślonym celu, podczas którego uczestnicy mogli skandować wszystko, na co tylko mieli ochotę. Według artystów pochodzących z dawnego bloku komunistycznego sztuka nie może stać się instrumentem jednego przekazu politycznego. Duch sprzeciwu jest być może silniejszy, jeśli wyraża się buntem przeciwko wszystkiemu i wszystkim: Art is for unemployed! ("Sztuka jest dla bezrobotnych!") - krzyczał mały tłum przed muzeum, a chwilę później skandował: No more protests! ("Dosyć protestów!"). Ta swobodna postawa sprzeciwu była żywą i bezkompleksową odpowiedzią na definicję sztuki zaproponowaną przez Georgesa Pompidou.
Dzięki roboczym kombinezonom, atrybutom hydraulika, dystrybucji ulotek i przypinek, happening miał pozory manifestacji politycznej. Artyści chcieli stworzyć masę jednolitą i kolorową zarazem, zapożyczając stereotypowego hydraulika z plakatu Polskiej Organizacji Turystycznej. Tak jak plakat, który nawiązywał przewrotnie do krzywdzącego obrazu robotnika z Europy Wschodniej, Galeria Niewielka przywłaszczyła sobie i ośmieszyła estetykę "modernistyczna", która charakteryzuje główny nurt polskiej sztuki, wiecznie nawiązującej do swojej komunistycznej przeszłości. Ostatnie wystawy w Centrum Pompidou  (Obłok Magellana, 2007; Obietnice przeszłości, 2010) tylko potwierdziły ten niezbyt bogaty obraz współczesnej twórczości w Polsce. Czy aby specyfika polskiej sztuki nie jest dziełem kuratorów? Zdaje się, ze "polski hydraulik" próbował naprawić to nieporozumienie.
                                                                                                                               Matylda Taszycka


Link: 
http://www.obieg.pl/prezentacje/20947

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz